Farma dyniowa to już nasza coroczna tradycja – punkt obowiązkowy jesiennego bingo. Zazwyczaj wybieraliśmy się tam w październiku/listopadzie, ale w tym roku postanowiliśmy odwiedzić farmę dużo wcześniej. Padło na Brzoskwinia Ogród, miejsce świeżo otwarte, bo sezon ruszył dosłownie dzień wcześniej.
Klimat jesieni od pierwszego kroku
Brzoskwinia Ogród to przepiękne miejsce położone pod Krakowem w spokojnej okolicy. Na wejściu przywitał nas jesienny klimat. Przy kasie była możliwość zakupu dyń ozdobnych w dobrych cenach, oczywiście wybraliśmy kilka do udekorowania naszego domu. Za wstęp (dwójka dorosłych i dwójka dzieci) zapłaciliśmy 50 zł, byłam z moją siostrą i załapałyśmy się na bilet rodzinny. Uważam, że to atrakcyjna cena, jak za to, co czeka na nas w Ogrodach. Na wstępie otrzymaliśmy mapkę oraz karty do zbierania pieczątek przez dzieci. Po uzyskaniu wszystkich pieczątek i odgadnięciu hasła, na końcu czekała na dzieciaki nagroda. Teren ogrodów jest rozległy, podczas spacerowania wokół unosiła się ta spokojna, trochę magiczna atmosfera wczesnej jesieni, mimo, że pogoda bardzo nam dopisała i chwilowo wróciło upalne lato.
Brzoskwinia Ogród to nie tylko farma dyni, to także przestrzeń, w której można naprawdę spędzić czas: pospacerować, rozłożyć koc i zrobić piknik, rozpalić ognisko albo po prostu złapać chwilę oddechu wśród zieleni. Miejsce ukryte pod Krakowem, z dala od zgiełku miasta, idealne na rodzinny wypad, ale też… na bajkowe wesele. Patrząc na ogrody, aż łatwo wyobrazić sobie uroczystość w takim otoczeniu.




Atrakcje dla dzieci i nie tylko
Największą frajdą dla dzieci była wspomniana przeze mnie wcześniej gra terenowa. Taka zabawa sprawia, że spacer nabiera zupełnie innego wymiaru i dzieciaki angażują się w odkrywanie ogrodów, ćwiczą spostrzegawczość w szukaniu kolejnych skrzyneczek z pieczątkami.
A przestrzeń ogrodów naprawdę robią wrażenie. Każdy ma swój charakter: ogród japoński, labirynt, wąwóz, lawenda, szklarnia, a także zakątki, które wyglądają jakby zostały żywcem wyjęte z „Tajemniczego Ogrodu”. Spacerując, można co chwilę odkrywać coś nowego – zakamarek, ścieżkę, mostek, rośliny w pięknych kompozycjach. Nadal unosił się przepiękny zapach ususzonej, przyciętej lawendy, przekwitłe hortensje nadal zachwycały w swoim procesie przemijania. Ogrody powoli zapadały w sen, aby za rok na wiosnę wrócić w przepięknym obliczu.
Sama przestrzeń dyniowa nie jest duża, ale zachwycająca i bardzo oryginalna, róż to taki nieoczywisty kolor jesienny, który cudownie wygląda w promieniach słońca, ale i w te szarawe dni rozświetlając dzień. Na miejscu były hamaki w których można było wypocząć, przepięknie udekorowany wóz, ozdobne dywany, pełno dyni (nawet Giga Dynia, która dawała radość dzieciom), a także snopy siania po których można się było wspinać (po każdych! To dla nas była nowość, ponieważ zwykle można było wchodzić tylko na jedno, wyznaczone do tego miejsce), ozdobny pick-up z przepiękną jesienną dekoracją, wiatraki stworzone z siana. Nie mogło zabraknąć też lustra z pokrzepiającym napisem (bardzo lubię ten element dekoracji na farmach).




Jesień i wiosna – dwa oblicza
Choć miejsce już teraz zachwyca, mam wrażenie, że na wiosnę musi być jeszcze piękniej. Gdy wszystko budzi się do życia, kwitnie i rozlewa kolorem – Brzoskwinia Ogród z pewnością wygląda jak sceneria z bajki.
My w tym roku planujemy jeszcze wrócić w inne miejsca farmowe, ale ta pierwsza wizyta w Brzoskwinia Ogród na pewno zostanie w pamięci. To nie tylko farma dyniowa, ale też miejsce, które inspiruje do zatrzymania się i po prostu bycia – z rodziną, z naturą, ze sobą.
Jeśli lubicie farmy dyniowe, spacery w jesiennym klimacie i miejsca, które mają duszę – polecam z całego serca.